poniedziałek, 26 sierpnia 2013

osiem !

Cały tydzień minął nudno w domu… w takie upały nie chciało mi się nawet nosa za okno wystawiać, bo nie cierpię słońca. Czasami jak chciałam się ochłodzić wskoczyłam do basenu na podwórku i od razu czułam się jak nowo narodzona.
Nadszedł kolejny weekend LŚ. Najważniejsze starcie z Bułgarami.
Pierwszy mecz decydował o wszystkim.  Wydawało się ze wszystko zmierza w dobrym kierunku. Z meczu na mecz byliśmy coraz lepsi, ale dalej nie graliśmy jak rok temu.  Wszyscy wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo wygrać z Bułgaria na ich hali, ale każdy po cichu liczył choć na jeden punkt. Niestety dostaliśmy solidny łomot i już wiemy ze Mar del Plata nie będzie naszaL.
Płakałam jak małe dziecko, które nie dostało zabawki. Nie potrafiłam się uspokoić, nie docierało do mnie, ze to już jest koniec naszej przygody z World Leauge 2013. Jutro jeszcze raz nasi reprezentanci spotkają się z Bułgarią, ale to już będzie mecz tylko o honor. Zapłakana zapadłam w twardy sen.

Obudziłam się następnego dnia w południe… Jeszcze nigdy nie przespałam aż 13 godzin!
Zerknęłam na telefon i zauważyłam, że około 10 dostałam smsa od osoby, która znalazła moją teczkę.
„Dzień dobryJ Jutro około południa wracam do Polski czy możemy spotkać się w poniedziałek po południu?”
„Witam. Oczywiście,  będę Panu bardzo wdzięczna. Tylko gdzie się spotkamy ?”
„ Skąd jesteś ?”
„ Z Gliwic, ale mogę się do Pana dostosować”
„ Znam trochę Gliwice, więc spotkamy się w centrum handlowym dobrze?”
„oczywiście, mi pasuje!  Ale jak ja Pana rozpoznam”
„czekaj na mnie przy budce z goframi!”
„dobrze J to o 16 w poniedziałek przy budce z goframi w centrum handlowym tak?”
„tak, do zobaczenia !”
 Byłam bardzo szczęśliwa, że już za 2 dni będę miała moją kochana teczkę przy sobie i będę ją mogła zabrać na obóz.

Zanim się obejrzałam zegar wybił godzinę 20.00, więc zasiadłam przed telewizorem i oglądałam ostatnia batalię Orzełków podczas tej Ligii Światowej. Pierwsze 2 sety wygrane! Widać było, że walczą sami ze sobą… Ze bardzo chcą wygrać dla siebie, ale i dla nas- kibiców. Niestety dobra passa została przełamana i kolejne 2 sety padły łupem Bułgarów. W  tie-breaku źle nam szło, ale i tym razem Bartek pokazał, że w trudnych chwilach potrafi pomóc drużynie. Kilka punktów bezpośrednio z zagrywki obronione 7 piłek meczowych i gramy dalej. Niestety jeden mecz Ball po naszej stronie nie wykorzystany i Bułgaria kontruje 2 razy z rzędu wygrywając kolejny mecz z nami.  Kilka łez mi pociekło, tak bardzo walczyli tyle piłek meczowych obronili, ale jednak przegrali.
Wracają do Polski. Zrobiło się późno więc położyłam się spać, nie mogąc doczekać się poniedziałku.

Niedzielę spędziłam nad jeziorkiem i troszkę mnie spiekło, ale co tam  trzeba korzystać z wakacji.
Wróciliśmy koło 18 w sam raz na rodzinnego grila. Uwielbiam nasze spotkania wtedy jest dużo śmiechu i zazwyczaj w coś gramy. Tym razem wypadło na siatkówkę. Zrobiliśmy drużyny 6 osobowe
i zaczęliśmy grać. Oczywiście nie obeszło się bez małych kłótni i wyzywania naszego prywatnego sędziego, ale zabawy było co nie miara.  Około 22 zakończyliśmy naszą imprezkę. Położyłam się do łóżka nie mogąc zasnąć z radości jutrzejszego spotkania z nieznajomym, który ma moja własność. 
______________________________________________
Podoba Wam się kolejny rozdział ? Błagam piszczie czy ktokolwiek to w ogóle czyta :) 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

siedem :D

Następnego dnia obudziłam się ok. 12.30.W kuchni już czekała na mnie mama, żebym jej opowiedziała jak było. Udałam się do mojego pokoju wzięłam koszulkę i wysypałam wszystko z torby w poszukiwaniu mojej teczki.
- o cholera – rozległo się na cały dom
- Paula hamuj się troszkę ! Co się znowu stało ? – zapytała mama stojąc w drzwiach do mojego pokoju
- No bo zgubiłam teczkę z autografami i rysunkami ….
- Jak to zgubiłaś?
- No nie wiem pewnie jak chowałam do torby to zamiast do torby spadła na ziemię, a ja się nie zorientowałam….. Wiem! Napiszę do Pawła może ktoś ją znalazł.
„Hejka J tu Paulina. Mam małe pytanko. Czy po meczu wychodząc z hali nie znaleźliście takiej biało- czerwonej teczki? Tam było moje rysunki i Wasze autografy…”
„Hej J Nic mi o tym nie wiadomo, żeby ktoś znalazł taka teczkę, ale jak chcesz to autografy mogę Ci załatwić”
„ehhh dzieki :* mam autografy na koszulce a te miały wisieć na ścianie… niestety mój pokój będzie bez nich… tak w ogóle to pozdrów chłopaków i trzymam za was kciuki jutro J
„okej przekażę… a Ty nie martw się tymi autografami”
Cały dzień chodziłam jak struta. Z bezsilności położyłam się spać o godzinie 22.00, dlatego rano o 8 już byłam na nogach. Pomogłam mamie w gotowaniu rodzinnego obiadu, później poszłam do kościoła, a po południu na urodziny siostry mojej mamy. Urodziny jak urodziny nic nadzwyczajnego. O 20 jak już to wcześniej wszystkim zapowiedziałam usiałam przed telewizorem u mojej cioci. Chłopaki grali lepiej niż w Spodku, ale atmosfera na hali była nieco gorsza. Nagle coraz więcej gości zasiadało koło mnie i wspólnie oglądaliśmy potyczki naszych wspaniałych! Nawet śpiewaliśmy róznie piosenki typu „POLSKA BIAŁOOO- CZERWONI”.  1 set dla nas, kolejny niestety przegrany. Następne 2 dla Nas, przyznam ze w ostatnich minutach 4 seta klęczałam na ziemi i błagałam żeby wygrali. Brawo moje modlitwy zostały wysłuchane wygraliśmy z USA za 3 punkty.  MVP Paweł Zatorski.
„Brawo! Gratuluję wygranej i statuetki najbardziej wartościowego zawodnika” – wysłałam sms’a Pawłowi
Po jakiejś godzinie dostałam odpowiedź
„dziękuję bardzo… gdyby nie tacy kibice jak ty, nie udało by Nam się”
Impreza urodzinowa dobiegła końca i wszyscy porozchodziliśmy się do domów.

Zbliżało się już południe więc wzięłam się za gotowanie obiadu, bo moja mamusia była w pracy. Postanowiłam zrobić spaghetti napoli  - moje ulubione.
 PO powrocie mojej mamy wszyscy zasiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się moja potrawą.
- ty się chyba minęłaś z powołaniem dziecko- stwierdził mój tata
-no naprawdę zamiast być na medyku powinnaś uczyć się jako przyszła kucharka- uzupełnia mama
-przykro mi ale to mnie nie kręci..
Naszą pogawędkę przerwał dźwięk mojej komórki.
„witam ;) znalazłem twoja teczkę z rysunkami i autografami Reprezentacji. Chcesz ją odzyskać?”
„oczywiście, że chcę! Gdzie ją mogę odebrać ?”
„aktualnie jestem we Wrocławiu, a za kilka dni wyjeżdżam za granice i nie wiem kiedy wrócę”
„to może, prześle mi ją Pan pocztą?”
„nie ma mowy… oddam Ci ją po powrocie dobrze?”
„tak ale proszę mnie poinformować, kiedy Pan wróci.”
„dobrze, a więc do zobaczenia!”
„chwileczkę, a skąd Pan ma mój numer telefonu ?”
„był zapisany na karteczce w teczce”
Dziwne nie przypominam sobie, żebym wkładała tam taką karteczkę, ale postanowiłam się tym nie przejmować. PO południu byłam umówiona z Anitą na zakupy. Mimo, ze nie lubię chodzić po sklepach zgodziłam się, bo przecież nie będę całe wakacje w domu siedziała, a przy okazji kupiłam sobie kilka rzeczy na mój obóz. W centrum handlowym spędziłyśmy kilka dobrych godzin, nawet mi to nie przeszkadzało,  bo razem dobrze się bawiłyśmy.


niedziela, 11 sierpnia 2013

Sześć :)

W  domu nikogo nie było, więc zrobiłam sobie coś do zjedzenia i załączyłam telewizor. Leciało już przedmeczowe studio. Pierwszy mecz Polska- Argentyna. Wszyscy liczą na wygraną po 3 ostatnich porażkach. Pierwszy set  wygraliśmy na przewagi, ale przez 2 następne dominowała drużyna Argentyny. Zapowiadało się długie spotkanie. Cały  czas nasz drużyna miała problemy z kończeniem ataków, jedynie Bartek dawał jakoś radę. Wreszcie Andrea zmienił Zibiego na Kubę Jarosza i w 4 secie zaczęła się prawdziwa, walka. Mój wspaniały idol się rozstrzelał i raz po raz sypał albo asami albo atakiem nie do obrony, za to właśnie go uwielbiałam, do Niego dołączył Kuba z Winiarem i to Oni poprowadzili drużynę do zwycięstwa w tie-breaku  3-2 dla Polski. Nagroda MVP oczywiście dla Bartka, gdyby nie poderwał drużyny do walki skończyłoby się to kolejną porażką. Nareszcie nastąpiło przełamanie tej fatalnej passy. Szczęśliwa położyłam się spać. Jutro kolejny mecz mam nadzieję ze za 3 punkty, bo potrzebujemy tej wygranej.  Rano jak wstałam mój tata zaczął dyskutować o wczorajszym meczu
-widziałaś to wczoraj? Oni mają więcej szczęsna niż rozumu…. Już im nie wiele brakowało, żeby przegrać 3-1
- ale wygrali 3-2 i to się liczy
- ale czy ty widziałaś jak Oni grali
- tak widziałam… ale ty chyba nie oglądałeś tego meczu co ja !
-oj dziecko dziecko ty się chyba na tym wogóle nie znasz…
- a ty się niby znasz tak ?
-no jak ja grałem w siatkę to ciebie jeszcze nawet w planach nie było
-hahaha chyba pomyliłeś siatkówkę z siedzeniem przed telewizorem- zironizowałam
-wtedy nie było telewizorów ! i wiecej czasu spędzało się na dworze grając w siatkę
-oj chciałabym to widzieć jak grałeś… powiem Ci że teraz hejtujesz naszą drużynę, a skoro tak dobrze grałeś to czemu ty nie jesteś naszym reprezentantem ?
- bo wtedy nie było takich możliwości  jak teraz, na kształcenie się w sporcie
-tak tak mów mi jeszcze bo mam dreszcze…. Oni nas reprezentują, bo robią to najlepiej i dowodem na to była wczorajsza postawa Bartka, Kuby i Michała, o ile wiesz o kim mówię
-dobra skończcie tą dyskusję, bo tata to robi tylko po to żeby Cię zdenerwować- odezwała się mama
- no i mu się to udało – odpowiedziałam
  Popołudnie spędziłam czytając książkę, bo przez cały rok szkolny to za dużo czasu na to nie miałam.
Wreszcie o 19 zaczęło się studnio przed meczowe, a o 20.15 mecz. Pierwszy set niestety przegraliśmy ale 3 kolejne padły naszym łupem i wreszcie mogliśmy się cieszyć wygraną za 3 punkty. Byłam przeszczęsliwa, bo wracała ta moja najlepsza drużyna, dla której było warto poświecić kilka nocy, aby oglądać ich zmagania. Później jeszcze pomeczowe studnio i słowa Winiara: "Na pewno nie nie pobijecie Ergo Areny"
- No to się jeszcze zdziwicie – pomyślałam.  Około 23.30 położyłam się spać. O północy usłyszałam dźwięk sms-a „ Były straszne korki i dopiero koło 12 dojechaliśmy do Bełchatowa. Mam nadzieję, że nie obudziłem Cię tym smsem, ale wczesniej miałem tyle na głowie, ze zapomniałem napisać. Buziaki”
„ Niestety, ale mnie obudziłeś. Dobrze, że chociaż teraz dałeś znać ze dotarliście bo już się martwiłam”
„oj przepraszam, ale Ola wpadła i musieliśmy szczerze porozmawiać, więc Nam trochę zeszło. Śpij dalej… Słodkich snów”
Na to już nie odpisałam, tylko przekręciłam się na drugi bok i zasnęłam.


Wreszcie nadszedł 5 lipca 2013 roku. Od samego rana chodziłam jak nakręcona.  Umówiłam się z moim chrzestnym, ze przyjedzie po mnie o 19. Ja oczywiście już godzinę wczesniej byłam gotowa tak na wszelki wypadek. O 19.45 siedziałam już na swoim miejscu w Katowickim Spodku. Byłam chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Spotkanie było strasznie emocjonujące, a trzeci set to prawie doprowadził mnie do łez, ale mimo wszystko wygraliśmy z USA i nasze drzwi do Final Six nadal są otwarte. Wprawdzie mogło być 3:0 lub 3:1 ale 3:2 też da się przeżyć. Po meczu oczywiście czas na autografy. Pierwszy jaki zdobyłam to od Andrzeja Wrony. Później Grześka Kosoka i Piotrka Nowakowskiego, którego też strasznie lubię. Spotkałam też Zatiego, z którym się przywitałam buziakiem w policzek i pogratulowałam wygranego meczu. Wszystkie „fanki” zjadały mnie wzrokiem, ale mnie to jakoś nie przejęło. Wreszcie dopadłam Bartka i poprosiłam o autograf na koszulce, a później na rysunku przeze mnie zrobionym powiedział, że na rysunku jest ładniejszy niż w rzeczywistości, a ja już nie zdążyłam tego skomentować bo przyszła ta jego dziewczyna i zaczęli się przytulać i całować tak na oczach wszystkich… ledwo co odzyskałam mój rysunek i marker. Odwróciłam się na pięcie, szybko schowałam teczkę do torby i wybiegłam ze Spodka.  Trudno życzę im szczęścia, ale ciężko mi się na to wszystko patrzyło.
Położyłam się spać około 1 w nocy, ale emocje z meczu nie dawały mi zasnąć.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Piąteczka !

Czas niesamowicie mi się dłużył. Wreszcie nadszedł dzień zakończenia roku. Cieszyłam się bo będę miała spokój na 2 miesiące od tej szkoły. Ubrałam się w miętową sukienkę i żakiet. Musiałam wyglądać wyjątkowo, bo z racji czerwonego paska na świadectwie miałam wyjść na środek i odebrać swoje świadectwo z rąk Pani dyrektor przy całej szkole. O 12.30 opuściłam mury tego budynku i nie zamierzałam tam wracać aż do września. Całą klasą poszliśmy jeszcze na lody, bo niestety z połową z nich we wrześniu już się nie zobaczę.  Na 17 byłam umówiona z Anitą i kilkoma koleżankami na wyjście na miasto. Szybko zleciało i już musiałam wychodzić. Tym razem postawiłam na krótkie spodenki i t-shirt.  Około 18 dostałam smsa od Kłosika „ hej! Jak tam zakończenie roku szkolnego? Co porabiasz ? „
Nie zastanawiając się wiele odpisałam „ nic wielkiego jestem z koleżankami na mieście”.
I po chwili dostałam powrotną wiadomość „ co to się robi na mieście? Pamiętajcie, że nie jesteście jeszcze pełnoletnie… przydałaby się jakaś opiekaJ
„Jakoś sobie damy radę…. Niestety nie ma się kto nami zaopiekować bo ciebie tutaj nie ma” – odpisałam.
Teraz siedziałyśmy w ogródku przy jednej z najlepszych pizzerii w mieście, musiałyśmy być najedzone przed zabawą. Wtedy za swoimi plecami usłyszałam jakiś męski głos:
- chciałaś więc oto jestem ! – szybko odwróciłam się za siebie i ujrzałam nikogo innego jak Kłosika z Zatorem
- co … co.. co wy tu robicie – wydusiłam
- jąkasz się jak jakaś hotka co to nas pierwszy raz w życiu na oczy widzi- zaśmiał się Karol, przez co od razu wróciły mi zdrowe zmysły
- Panie Kłos nie przeginaj Pan! Więc mogę się dowiedzieć co Wy tutaj robicie
- dobrze dobrze ale po kolei to jest Paweł, mój klubowy kolega
- no co ty nie powiesz… serio ? nie wiedziałam ! – zaśmiałam się, a ze mną pozostałe dziewczyny
- Paula nooo
- dobra okej ja Was sobie przedstawię, ale potem od razu mówicie mi skąd się tu wzięliście – wymieniałam po kolei imiona dziewczyn- to jest Anita, Ola, Karina, Klaudia, Aga i Magda a ja jestem Paula
- przecież wiem – odezwał się znowu Karol
-wiem ze ty wiesz, ale Paweł może nie wie? …. Dobra co wy tutaj robicie mówcie wreszcie!!
-Więc my trenujemy wszyscy razem  w Spale,  część chłopaków wróciła z Francji do Bydgoszczy, a my dostaliśmy wolne wiec Karol namówił mnie  na przyjazd tutaj- wyrecytował Zati
- okej, ale nie woleliście spędzić tego czasu z dziewczynami a nie przyjeżdżać do nas- odezwała się Anitka, bo pozostałe siedziały jak słupy soli
-yyy no ja nie mam dziewczyny- powiedział Pezet
-no a mi z Olką też się kiepsko układa więc wolę wasze towarzystwo
- no dobra chłopaki tak czy inaczej miło, ze jesteście… zjedzmy coś i chodźmy się dobrze bawić!!
Pochłonęliśmy nasze ulubione pizze i poszliśmy na rynek, gdzie był koncert z okazji zakończenia roku szkolnego. Zabawy było co nie miara. Około 2.30 w nocy wróciłam do domu. Pod same drzwi odprowadził mnie Karol, bo reszta dziewczyn szybciej skończyła zabawę i zostałam tylko ja z Anitką, którą właśnie do domu odprowadzał Zati.

 Rano wstałam po 10 i nadal byłam nie wyspana, a na popołudnie umówiłam się z Karolem, na spacer, bo wieczorem musi wracać.  Szybko coś zjadłam i zabrałam za sprzątanie. Do 13 zdążyłam ogarnąć cały dom. Nawet łatwo poszło. Zjadłam obiad i szykowałam się na spacer.  Ubrałam krótkie spodenki i do tego cienką koszulę na ramiączkach.  Punktualnie o 16 Karol był pod moimi drzwiami. Na powitanie dostałam mały bukiecik.
- Ładnie wyglądasz –usłyszałam
-dziękuję za komplement, ale uważaj bo się zarumienię
-oj sama prawda przecież !
- dobra to idziemy do parku ? – zapytałam
- no okej, ale później do jakiejś dobrej cukierni
- jak chcesz, ale ja nie jem słodyczy !
- a to dlaczego ?
- a bo mam taki kaprys… - zaśmiałam się
- no to go zmienisz…
Poszliśmy do parku usiedliśmy na ławce, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Muszę przyznać, że czas spędzany z nim strasznie szybko mi mijał. Karol upierał się przy pójściu do kawiarni więc nie miałam wyjścia i wmusiłam w siebie malinowy deser, który okazał się być przepysznym.
Opuściliśmy kawiarenkę i szliśmy w stronę mojego domu.
- wiesz, mimo że krótko się znamy bardzo cię polubiłem
- ja Ciebie też – uśmiechnęłam się szczerze
- muszę Cię poznać z Olą, bo jest strasznie zazdrosna, a przecież, na razie nie ma o co prawda?
- na razie?
- no tak, bo nie wiemy co będzie w przyszłości
- no tak w sumie racja, chętnie ją poznam…
- to może przyjedziesz do Nas w przyszły weekend?
- yyy… chętnie. Tylko jest jeden problem w piątek, 5 lipca jadę na mecz do Spodka
- aha okej. To może jakoś w sierpniu się zgadamy?
- no pewnie, przecież zawsze możemy się zdzwonić, albo coś
-okej to jesteśmy umówieni i w te wakacje musisz przyjechać do Bełka… a teraz musze lecieć bo Paweł mnie zabije jak o 18 nie wyjedziemy w drogę powrotną
- no dobra to do zobaczenia – przytuliłam go, a w zamian dostałam buziaka w policzek… Przeszedł mnie dziwny dreszcz…. W prawdzie to nie był Bartek, ale jakby nie było siatkarz, obiekt westchnień innych nastolatek, a ja dostałam od niego buziaka… dziwne, ale miłe uczucie
-pa  – powiedział wysyłając buziaka w powietrzu
________________________________________________________
Jest Was coraz więcej. Powoli, ale przektoczyliśmy 150 wyświetleń. Dziękuję Wam za to <3 Mam nadzieję ze mój blog jeszcze bardziej Was pochłonie :) 
P.S czekam na komentarze !