Cała sobotę i niedzielę spędziłam
na nauce chemii i fizyki bo miałam sprawdziany w czwartek i piątek, którego już
nie mogłam się doczekać nie z racji tego ze będzie sprawdzian, ale dlatego że
jest to dzień moich urodzin, a poza tym moja kochana drużyna narodowa gra
pierwszy mecz Ligii Światowej w tym roku.
Czas strasznie szybko mi leciał przez ten tydzień.
Pewnie dlatego ze w każdej wolnej chwili przygotowywałam się do sprawdzianów. w czwartek już nie mogłam wysiedzieć na
lekcjach a o pisaniu tego sprawdzianu to już nawet nie wspominam, mimo ze
chemia to mój ulubiony przedmiot.
W końcu moja kochana
wychowawczyni nie wytrzymała :
- Paulina co ty dzisiaj taka nie
swoja jesteś? Ciągle jesteś rozkojarzona i nie słuchasz o co cię pytam!
- Ależ ja słucham tylko
zastanawiam się co odpowiedzieć.- starałam się jakoś z tego wybrnąć
- A więc o co cie przed chwilą
pytałam ?
-O to dlaczego jestem taka
rozkojarzona…
- Paulina ! wiesz ze pytam o to
wcześniejsze!
- No dobrze, przyznaję nie umiem
się na niczym skupić, ponieważ jutro mam urodziny a nasza reprezentacja
siatkówki gra pierwszy ważny mecz…
- Ta zaś z tą siatkówką ! –
odezwała się już Wam dobrze znana postać z mojej klasy
- Tak zaczynam bo to jest
najlepszy sport na świecie, a nie bieganie po murawie za piłką….
- Oj Paula nie zaczynaj ze mną..!
- Ja? A to ja zaczęłam najeżdżać
na siatkarzy ?
- Ja zacząłem bo ich nie lubię!
- pfff. To masz pecha !
- Dosyć przestańcie już … zaraz zaprowadzę was do dyrektora jak
się nie uspokoicie…- zdenerwowała się
Pani Czajka
- Przepraszam – powiedziałam –
ale to jest dla mnie naprawdę bardzo ważne a on się mnie czepia
- nie chcę słuchać niczyich
tłumaczeń jak chcecie to się kłócicie po szkole a nie tutaj…- powiedziała i
zadzwonił dzwonek. Jest nareszcie koniec szkoły mogę wracać do domu do
fizuni<3
Po powrocie do domu od razu
zaczęłam się uczyć bo Pani nawet w dzień moich urodzin mi nie odpuści… o godzinie 21.30 byłam już tak obkuta, że
chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć na tym sprawdzianie. Zamknęłam
książki, spakowałam się i poszłam zrobić sobie kolacje- bo jak reszta mojej
rodziny jadła, to ja wkuwałam. O 22.00
szybko się wykąpałam i położyłam do łóżka. Jutro ciężki dzień przede mną.
Wstałam jak zwykle o 6.15 ale z
bardzo pozytywnym nastawieniem w końcu dzisiaj zagrają najlepsi faceci na całym
świecie! Nawet to ze mam urodziny nie robiło
na mnie takiego wrażenia jak ten mecz. Zjadłam śniadanie i ładnie się ubrałam
bo jakby nie było to dzisiaj mam święto i mam nadzieję ze podwójne. Jak zwykle
poszłam na autobus, ale gdy do niego wsiadłam i nigdzie nie było moich
koleżanek bardzo się zdziwiłam.
- Pewnie Ciołki zaspały, ale tak
obie? Dziwne.- pomyślałam.
O godzinie 7.45 byłam w szkole.
Pierwsza lekcja- wf. Kocham to!! Weszłam na naszą szkolną halę, a tam nikogo
nie było oprócz naszej nauczycielki. Przeszłam po wszystkich szatniach i nic
ani żywego ducha… To stawało się coraz dziwniejsze… Oczywiście się nie
przebierałam bo co sama będę robiła.
O 8.15 Pani powiedziała ze musi
iść po coś do osobnego budynku naszej szkoły i zapytała czy idę z nią.
Zgodziłam się bo co miałam sama robić na hali. Posłusznie poszłam za naszą
Panią z wf-u na aulę gdzie była cała szkoła wraz z moją klasą…
- No ładnie wszyscy wiedzieli o
jakiejś akademii a mi nic nie powiedzieli, no co za ludzie! Zabiję ich na
przerwie!!! – zaklinałam w myślach
Wreszcie na środek wyszła jedna z
moich koleżanek i zaczęła przemówienie:
- Cześć wszystkim ! zebraliśmy
Was tutaj, bo nasza koleżanka Paulina Konieczna z klasy 1b ma dzisiaj urodziny
i chcemy jej złożyć życzenia. Paulinko
wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczecią, braku kontuzji i żebyśmy w
przyszłości mogli Cię oglądać w biało-czerwonych barwach. A teraz STO LAT STO
LAT! – i wszyscy zaczęli śpiewać, a mi się aż łezka w oku zakręciła ze
wzruszenia. Nie wiedziałam ze są zdolni do czegoś takiego, ale i tak najlepsze
dopiero nadeszło.
Przewodnicząca klasy wstała
wzięła mikrofon i teraz ona zabrała głos:
-skoro dzisiaj masz urodziny, a
my tak jakby jesteśmy twoimi gośćmi to nie wypada bez prezentu. Więc proszę to
dla ciebie od całej naszej klasy. – i podała mi małą torebeczkę – wszystkiego
się tam spodziewałam, ale one jednak przeskoczyły moją wyobraźnie.
Z torebeczki wyjęłam koszulkę
Bartka ! I to oryginalną tyle, ze bez podpisu… bo stwierdziły ze podpis sobie
sama zdobędę- w tym momencie rozpłakałam się na dobre. Jak już się uspokoiłam
wzięłam mikrofon i tym razem ja mówiłam do całej szkoły ( mimo ze zawsze się
tego obawiałam):
-Cześć Wam ! wiem ze część z Was
wcześniej nawet nie wiedziało jak mam na imię, ale dziękuję Wam za to, że
przyszliście i za to wspaniałe STO LAT ! A wam moja kochana klaso bardzo
dziękuję za prezent, naprawdę się nie spodziewałam i naprawdę nie trzeba było! A
co do podpisu to nie wiem kiedy go zdobędę bo nie jadę na żaden mecz-
posmutniałam – ale mimo wszystko jesteście NAJLEPSZĄ KLASĄ NA ŚWIECIE , ZRESZTĄ
TAK JAK NASI SIATKARZE !
Na przerwie przed fizyka
wyściskałam główne pomysłodawczynie.
Fizyka – sprawdzian. Pani
powiedziała ze jeżeli nie chcę nie musze tego pisać, ale jak już się nauczyłam
i tyle czasu kułam to czemu nie ? Nawet był dosyć łatwy o dziwo! Było jeszcze
kilka lekcji, ale nauczyciele zajmowali się wystawianiem ocen lub odpytywaniem
tych, którzy mieli nie jasną sytuację.
O 14.15 pożegnałam się z moją najwspanialszą
klasą i wróciłam do domu około 15.00.
miałam godzinę żeby się ogarnąć i pomóc mamie w przygotowaniach. ______________________________________________________________
Jest kolejny rozdział :)
wczoraj byłam na meczu w Spodku było niesamowicie *.* Pozdrawiam wszystkich, którzy też kibicowali na trybunach, a tak poza tym to czy ktoś z Was czyta te powoli rozwijające się rozdziały ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz