sobota, 13 lipca 2013

Trójka :)

Urodziny zaczęły się punktualnie o 16.00. Pierwszym gościem był mój chrzestny z rodziną, od którego dostałam piłkę Miksę z podpisami całej kadry. Nie wierzyłam własnym oczom!
- Jak ty to zdobyłeś ? – zapytałam nie potrafiąc powstrzymać  wielkiego banana na twarzy
- Mam swoje sposoby – uśmiechnął się prawie tak szeroko jak ja
Później przyszły moje kuzynki, z różnymi siatkarskimi gadżetami typu biało-czerwony szalik. Teraz to już w ogóle byłam najszczęśliwsza na świecie ! Do pełni szczęścia brakuje mi tylko biletu na mecz.
W końcu przyszła kolej moich rodziców.
- Paulinko ! Wszystkiego najlepszego! Spełnienia wszystkich marzeń! –mówiła mama
- Dobra kończ już tą przemowę- ponaglał ją tata. A ja się tylko do nich obu uśmiechałam.- dobra córuś Baw się dobrze ! – i dostałam do ręki małe prostokątne pudełeczko. Nie zrozumiałam ostatnich słów mojego tatusia, ale po otwarciu pudełeczka wszystko stało się jasne !
-AAAAAAAAA- krzyczałam – mam 2 bilety w pierwszym rzędzie na mecz Polska USA w Katowicach! – biegałam po domu krzycząc, a goście się tylko ze mnie śmiali i czekali aż się w końcu uspokoję.

Równo 17.40 zasiadłam przed telewizorem w mojej nowej koszulce i z gadżetami w ręku. Wiernie kibicowałam naszym nawet jak przegrywali darłam się tak, ze pewnie słyszeli mnie na drugim końcu polski. Mecz był bardzo zacięty. Brazylia nie jest łatwym przeciwnikiem ale przecież Polska jest najlepsza ! Pokonaliśmy ich w 5 secie wygrywając 15:12 a w całym meczu 3:2 . Wtedy to dopiero szalałam. Goście aż zatykali uszy, ale nie mogłam powstrzymać emocji. Wreszcie się ogarnęłam i wróciłam do rodziny. Około 22.00 wszyscy zbierali się do domu, a ja z mamą sprzątałam po całej imprezie.
  Około 23.15 weszłam na facebooka żeby podziękować wszystkim za życzenia, ale to co tam zobaczyłam doprowadziło mnie do łez -oczywiście z radości. Od dzisiaj reszta naszej reprezentacji, która nie gra w LŚ jest w moim rodzinnym mieście ! I do tego jeszcze przez trzy kolejne dni będą grali mecze…
- to są moje najlepsze urodziny w życiu! – krzyknęłam na cały dom.
Jak już się uspokoiłam poszłam do mamy zakomunikować jej, ze jutro i przez kolejne dni będę chodziła na mecze. Oczywiście nie zdziwiło jej to wcale. W końcu po dniu pełnym wrażeń położyłam się spać ! 

Następnego dnia wstałam około 10.30 z bardzo pozytywnym nastawieniem. Zjadłam śniadanie odwiedziłam fejsbusia i napisałam do mojej przyjaciółki czy idzie ze mną na mecz. Oczywiście dostałam pozytywna odpowiedź bo Anitka tak samo kochała siatkówkę jak ja.
Zjadłam obiad i około 15.30 zaczęłam się zbierać żeby zdążyć na 17.00 bo jeszcze musiałam dojść na halę. Równo o 17.00 razem z Anitką stałyśmy na trybunach i słuchałyśmy hymnu. Chłopaki grali wspaniale widać było ze są wstanie zostawić serce na boisku. 2 pierwsze sety gładko wygraliśmy ale później zaczęły się schody. Niestety końcowy wynik nie był zadawalający dla nas… 3-2 dla Rosji, ale oczywiście podziękowaliśmy naszej reprezentacji najlepiej jak tylko potrafiliśmy. Część kibiców opuściła już halę ze smutnymi minami, a my jak na prawdziwych kibiców przystało czekałyśmy na autografy.
Udało mi się dostać od kapitana drużyny  Grzegorza Łomacza, Bartosza Krzyśka i Karola Kłosa. Z nim porozmawiałyśmy trochę dłużej, bo świetny z niego człowiek ( z resztą cała nasza reprezentacja jest megaaa zabawna). Jak już miałyśmy zbierać się do opuszczenia hali powiedziałam do Pan Karola, a nie przepraszam zapomniałam ze przeszliśmy na TY (bo przecież jak On to powiedział nie jest aż tak dużo starszy od Nas), że wieczorem liczę na jakiś post na fejsie.  Na odchodne usłyszałam tylko „ nie omieszkam się odezwać”.

Jak wróciłam do domu byłam tak szczęśliwa, że poznałam Ich wszystkich, ze nie w głowie mi było zrobienie sobie kolacji, czy wzięcie ciepłej kąpieli, a dochodziła już 21.30. Gdy emocje opadły po 22.00 szybko zjadłam jednego Tosta z serem i pomaszerowałam do łazienki, by wziąć długą kąpiel. Faktycznie była długa bo na zegarze dochodziła 23.20. Położyłam się do łóżka i odtwarzałam w myślach sobie cały dzisiejszy dzień i wtedy przypomniałam sobie o tym ze po powrocie do domu nie odwiedziłam facebooka. Szybko wygrzebałam się z łóżka i odpaliłam laptopa. Niebawem byłam na profilu Karola, ale to co ujrzałam przerosło moje oczekiwania:
„ Jak wiecie dzisiaj graliśmy mecz towarzyski z Rosją i niestety przegraliśmy 3-2. Z boiska schodziliśmy ze smutnymi minami, ale pewne dwie bardzo ładne dziewczyny, które serdecznie pozdrawiam poprawiły Nam humory.  Mam nadzieję że będziecie jutro na meczu i znowu się spotkamy. Pozdrowienia dla wysokiej brunetki i nieco niższej blondynki. :) ”

Z uśmiechem na ustach położyłam się spać i zasnęłam jak dziecko.

Następnego dnia rano chodziłam po domu uśmiechnięta jak małe dziecko. O 17.00 szłam na kolejny mecz, a później o 20.15 czekał mnie maraton przed telewizorem i kibicowanie naszej druzynie narodowej w rozgrywkach Ligi Światowej 2013. O 11.30  poszłam do kościoła. Po powrocie zjadłam szybko obiad i usiadłam do lekcji, bo wiedziałam, że później mogę nie mieć czasu.  Tak jak poprzedniego dnia  ok. 15.30 odłożyłam książki i zaczęłam zbierać się na mecz.
Mecz trwał 2,5 godziny, był bardzo zacięty, ale po ciężkim boju chłopaki wygrali 3:2. Postanowiłyśmy z Anitą ze pójdziemy po resztę autografów, a później wrócimy do domów na oglądanie LŚ. Niestety albo nawet stety nasze plany się zmieniły, bo podczas kolekcjonowania reszty autografów spotkałyśmy Karola i Damiana Wojtaszka, którzy podsłuchali naszą rozmowę o tym, ze zostało nam już mało czasu i musimy się zbierać, bo inaczej nie zobaczymy początku meczu i zaproponowali Nam żebyśmy się wybrały z nimi do jednego zklubów, w którym zorganizowano strefę kibica.
Szybko podjęłyśmy decyzję ze to jest dobra propozycja i trzeba było poinformować o tym rodziców ale jak ? Postanowiłam zadzwonić do mamy
- hej mamuś ! – powiedziałam słodko
- no hej Paulina coś się stało ?
- nie, no ale wiesz mamo, bo jest taka  sprawa, czy mogłabym iść do Anity pooglądać mecz razem?
- no nie wiem czy to jest dobry pomysł!
-No mamo wrócę od razu po zakończeniu meczu. Obiecuję !
- no dobrze…. Ale pamiętaj ze jutro idziesz do szkoły!
-dobrze, dobrze. Pa… kocham cię!
- No ja ciebie też. Bawcie się dobrze. – zakończyła rozmowę  mama.
- Dobra mam zgodę na wyjście, ale po zakończeniu muszę szybko wracać do domu. Więc jak idziemy?
- No pewnie my jesteśmy gotowi, czekaliśmy tylko na Was.
Szybko poszliśmy do tej restauracji zamówiliśmy cos do jedzenia i picia ( oczywiście bezalkoholowe) i zaczęliśmy oglądać.
Niestety tym razem Brazylijczycy okazali się lepsi, przegraliśmy 3:2. Nie poddaliśmy się bez walki i za to kocham naszą drużynę. Wszyscy z dziwnymi minami zakończyliśmy nasze spotkanie i wróciliśmy do własnych domów.
Ja szybko wzięłam prysznic i poszłam spać.

1 komentarz:

  1. ŚWIENTE! *.*
    http://walcz-do-samego-konca.blogspot.com/
    zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń